sobota, 17 maja 2014

Rozdział 11

Hej Kochani !
Przepraszam, że tak długo czekaliście ale miałam zepsuty komputer ://
Już zapraszam na rozdział miłego czytania ♥

___________________________

W korytarzu słychać było tylko stukot moich butów, gdy szłam w kierunku gabinetu szeryfa, inaczej znanego mi też jako gabinet Nicka. Drzwi były otwarte, gdy je uchyliłam zobaczyłam Nicka rozmawiającego przez telefon, ale dłonią pokazał żebym weszła do środka.

- Tak komisarzu, zajmę się tą sprawą… Miłego dnia… Dziękuje. - powiedział Nick po czym się rozłączył.

- Co masz teraz zrobić ? - zapytałam marszcząc brwi.

- Komisarz chce zwiększyć patrol na ulicach. Były zgłoszenia o ulicznych wyścigach. Nie chcemy żeby to się powtórzyło. Jeśli tak będzie skopie mi tyłek. - Nick uśmiechnął się delikatnie.

Mój oddech uwiązł w gardle, ale szybko udałam, że to kaszel.

- Słyszałaś coś o tym ? - zapytał Nick.

- Uh, Nick to nie bardzo moje klimaty. - powiedziałam cicho, co w większości było prawdą, przecież byłam tam tylko jak był Niall.

- To prawda, ale jeśli coś usłyszysz to daj mi znać okej ?

- Tak, pewnie że tak. - uśmiechnęłam się lekko.

- Okej. Czy jest coś co mogę dla Ciebie zrobić ? - zapytał Nick wpatrując się w swoje notatki, pewnie znów zastanawiając się co u niego robie.

- Oh, hm, to nic takiego.

- Aubrey … ?

- Mogę wyjść jutro wieczorem ? Wiem że na drugi dzień jest szkoła ale odrobię wcześniej lekcje i przygotuje wam obiad. - próbowałam go jakoś przekonać.

- Aubrey wiesz że się martwiłem, ostatniej nocy kiedy spałaś u Heather. Wiesz dobrze, że przepisy zabraniają wychodzić wieczorem w dni szkolne. To nie może poczekać do piątku ?

- Ale Nick..

- Co jest takie ważne ? Jakaś randka czy coś ? - zapytał.

Moja krótka pauza odpowiedziała chyba sama za siebie.

- Powinienem wiedzieć kiedy moja siostra zacznie randkować. Musze się na to przygotować. Kiedy mogę poznać tego biednego chłopaka ? - Nick zaśmiał się.

- To nie jest randka! Chce po prostu wyjść z kolegą - mruknęłam cicho.

- Rumieniec na Twojej twarzy mówi co innego. Co to za chłopak ? Znam go ?

Rażący komentarz Nicka wywołał jeszcze większy rumieniec na mojej twarzy.

- Nie znasz go. - powiedziałam zakłopotana.

- To gdzie chcecie iść ? - zapytał.

- Oh, po prostu do kina - mruknęłam szybko, wiedząc że nie mogę powiedzieć mu gdzie idziemy naprawdę.

- Oh, no dobra. Ale odbierz Huntera z piłki nożnej o 17:30 i chce Cię widzieć w domu przed 21. Bez wyjątków. - powiedział.

- Dziękuje Nick ! - krzyknęłam.

- Lepiej być najlepszym bratem teraz. - Nick zaśmiał się do siebie.


~~~~~~~~


* Wtorek wieczór *
Niall POV:

Poprawiłem moją szarą bluzę stojąc przed drzwiami Aubrey. Zadzwoniłem dzwonkiem, a następnie kolejny raz poprawiłem bluzę, spodziewałem się że Aubrey otworzy mi drzwi ale tak się nie stało.

- Co ty tu robisz Horan ?! - Jace rzucił się na mnie.

- Jestem tutaj żeby zobaczyć się z Aubrey - powiedziałem spokojnie.

- To jest jakiś żart ? W co Ty grasz ? Starasz się wrócić do mnie umawiając się z moją siostrą ? To nisko nawet jak na ciebie. - Jace szarpał mnie za bluzę a moje pięści zacisnęły się wokół jego nadgarstków.

- To nie ma nic wspólnego z tobą - powiedziałem.

- Jak możesz rozpoczynać randki z moją siostrą rok po..

- Zamknij się. Nie musimy o tym mówić tutaj - warknąłem przerywając mu.

- Aaa bo ona nie wie .. - zaśmiał się

- Po prostu wspaniale, świetne relacje skoro ona nawet nie wie że ty..

- Powiedziałem zamknij się, dobra ? Zostaw to - w ułamku sekundy straciłem panowanie nad sobą i przycisnąłem go do ściany, zaciskając jego T-Shirt w mojej pięści.

Jace zaśmiał się bo wiedział jak łatwo wzbudzić mój gniew. Muszę pamiętać że łatwo doprowadzić moją krew do wrzenia, ale nie było warto. Już nie.

Mój uścisk natychmiast się poluzował, gdy tylko usłyszałem miękki żeński głos niedaleko nas.

- Co się dzieje ?

- Oh, nie nic. Po prostu udzielamy sobie braterskiej porady. - Jace powiedział chytrze, mrugając do mnie. Musiałem się opanować do końca.


~~~~~~~~


- Przepraszam za niego - Aubrey powiedziała cicho gdy zamknąłem za nią drzwi.

Kiwnąłem głową w odpowiedzi. Rozmyślając and tym co powiedział Jace. Biedna dziewczyna zamknięta w swoim małym świecie nie miała pojęcia co ją otaczało. Kłamstwa, oszustwa i spory wisiały nad nią a ona nic o tym nie wiedziała. Ale w jej wypadku, myślę że niewiedza może być rozkoszna.

- Więc gdzie jest ten słynny wóz ? - Aubrey zażartowała, gdy trzymałem otwarte drzwi od mojego Nissana Skyline GTR.

- Patrzysz na niego - zaśmiałem się przez zamknięciem za nią drzwi.


~~~~~~~~


- Jestem gotowy na rewanż - Mruknąłem do ucha Aubrey gdy dotarliśmy do stoły bilardowego.

- Możemy grać mecz po meczu, ale i tak nie wygrasz - zaśmiała się gdy podałem jej kij.

- Wygrana zajmie mi tylko jeden mecz - uśmiechnąłem się.

- Ktoś tu jest trochę zarozumiały. Wiesz o tym ? - dokuczała mi nacierając kredą końcówkę kija.

- Oczywiście. O co się dziś zakładamy ? - zapytałem.

- Nie za dużo tego hazardu jak na dzisiejszy wieczór ? - zachichotała.

Wzruszyłem ramionami i schyliłem się przygotowując idealny trójkąt piłek.

- Ładne i łatwe - miękki głos dotarł do moich uszu a ja odwróciłem głowę w lewo, aby zobaczyć Aubrey opierającą się o stolik obok lekko mnie prowokując gdy podniosła na mnie brwi. Zachichotała głośno, żebym mógł złapać melodyjny dźwięk. Szlag ja i sposób w jaki na mnie działa.

Próbowałem się skupić na swoim strzale. Starannie przyłożyłem kij do bili i uderzyłem. Kule roztrysnęły się po całym stole.

- Masz jeszcze swój zakład ? - Aubrey zapytała przygotowując się do strzału.

- Tak ale myślę, że chce go zachować w tajemnicy - zarumieniła się, pewnie zastanawia się co mam na myśli.

- Boje się pomyśleć czego może dotyczyć ten zakład - zaśmiała się nerwowo.

- Nic się nie bój. Może będziesz moją osobistą cheerleaderką na tydzień, lub… niewolnica. Nie zapominaj że mam swoje potrzeby - uśmiechnąłem się gdy zobaczyłem rumieniec na jej twarzy.

- Mogę się być do tego przygotowana, jeszcze długa gra przed nami. - powiedziała strzelając.

Przekląłem pod nosem, gdy czerwona piłka zatopiła się w narożnej kieszeni. Pochyliłem się nad stołem patrząc jak fioletowa bila trafia do kolejnej kieszeni stołu.

- Może zacznę liczyć na moje szczęśliwe gwiazdki - zaśmiałem się gdy przeszła na drugą stronę stołu.

- Gdzie Twoje irlandzkie szczęście ? - zapytała śmiejąc się.

- Ja..

- Jakie to słodkie wygląda na to że Niall znalazł sobie dziewczynę. - głęboki głos przewał mi moje myśli. Zobaczyłem jak ręka oplata się wokół tali Aubrey a ona szarpie się żeby wydostać się z objęć wysokiego mężczyzny.

Moje ręce wstrzeliły się pomiędzy nich oddzielając Aubrey od Vinca.

- Co ty tu robisz ? - mój głos był niski i miękki, starając się opanować mój gniew.

- Po prostu pomyślałem, że wpadnę i przypomnę Ci o naszej małej sprawie, pamiętasz ? - głos Vinca był lekki i prowokujący a on uśmiechał się do mnie.

Nie mogłem wybuchnąć przy Aubrey. Chciałem ją chronić. Wiedziałem że była silna i że dałaby sobie z tym rade ale, to było przytłaczające i chciałem tam być dla niej. Myślę że mówię banalnie ale chciałem być dla niej rycerzem w lśniącej zbroi, ale zdecydowanie daleko mi do tego. Sądzę że będzie musiała się zadowolić chłopakiem w supras i snapback.

- Tak, pamiętam ale to naprawdę było konieczne ?

- Cóż nie chce żebyś zapomniał. Jeden wyścig. Stawkę znasz. - wyjaśnił Vince.

- Tak, wszystko pamiętam. Teraz możesz dać mi chwilę ? - chciałem porozmawiać z Aubrey, nie chce jej w to mieszać.

- Wiesz, że to dzisiaj wieczorem, prawda ? - Vince zapytał a jego oczy skierowały się na Aubrey, która stała za mną. Jego wzrok lustrował ją od góry do dołu, skanując jej ciało świeciły mu się oczy i zaśmiał się cicho gdy zobaczył moje pięści.

Znalazł moją słabość.

- Za dziesięć minut za zewnątrz. Do Kellan South Side Park i z powrotem. - powiedziałem do Vinca kończąc naszą rozmowę.

- Doskonale. - powiedział i wyszedł na zewnątrz.

- Więc wreszcie zobaczę jak się ścigasz ? - Aubrey zapytała uśmiechając się lekko.

- Niestety - mruknąłem cicho.

- Harry ! - krzyknąłem a on wstał od stołu.

- Vince i ja musimy załatwić nasza sprawę. - Harry podniósł zszokowany brwi.

- Zawołam Liama. Spotkamy się na zewnątrz - powiedział Harry.

- Czekaj co to jest ta wielka sprawa w odniesieniu do umowy ? - Aubrey zapytała zdezorientowana.

- Później Ci wyjaśnię - powiedziałem wyprowadzając ją na zewnątrz gdzie czekali już Liam i Harry.

- Niedługo wrócę. Harry i Liam dotrzymają Ci towarzystwa. - pocałowałem ją w czoło i odwróciłem się odchodząc w kierunku mojego samochodu.

Widziałem z samochodu jak Aubrey stoi oparta o latarnie z rękami skrzyżowanymi na piersi. Widziałem zmartwienie wyryte na jej czole, gdy Vince stanął na lini startu. Szkoda że nie mogę jej wszystkiego wyjaśnić, ale pocisk wystrzelił w powietrze i musiałem jechać.

_______________________

I jak wam się podobało ? :)
Czekam na komentarze z opinią ♥